sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 14

     ROZDZIAŁ 14
     Wspomniałam co Sam znalazł na strychu nim wyruszyliśmy? To było coś w rodzaju czapki niewidki, tyle, że nie była to czapka, tylko... namiot. Na nasze szczęście.

     Utrzymywanie mnie i Sama w stanie niewidzialności, nie było łatwe. Było to wyczerpujące i nurzące. Po dwóch godzinach i kilku przebytych kilometrach, miałam dość. Zakręciło mi się w głowie i upadłam na kolana. Zaklęcie przestało działać. Sam uklęknął przy mnie i objął mnie ramieniem. Niczego nie mówił. Wiedział, że jestem wyczerpana. Rozłożył namiot i wniósł mnie do niego. Namiot był duży. Było nawet miejsce na małą kuchnię, zadziwiające było też to, że był niewidzialny. Magia potrafi wszystko. Rozmyślając o tym, nie zauważyłam, kiedy zasnęłam.

     Obudziłam się wieczorem. Na dworze szalała wichura. Rozpętała się prawdziwa zima. Moje usta i nos były bardzo zimne. Ciało miałam przykryte grubym kocem. To pewnie Sam. Właśnie! Gdzie jest Sam? Odwróciłam się na drugi bok i zobaczyłam go przy prowizorycznej kuchence. Gotował wodę. Wstałam powoli, a potem podeszłam do niego. Dopiero wtedy zobaczyłam jak cienko jest ubrany. Zdjęłam z siebie koc i chciałam go dać Samowi, on jednak odtrącił moją rękę.

     - Nie jest mi zimno - powiedział. Kłamał. Głos mu drżał, a jego nos wyglądał jak dojrzały burak. Usta natomiast pokryte były delikatną warstwą śniegu.

     - Kłamiesz - stwierdziłam. Sam uśmiechnął się.

     - Nie martw się o mnie. Śpij jeszcze, przenocujemy tu - oznajmił. Mimo jego protestu przykryłam go kocem. Tym razem nie odtrącił mnie.

     Sam zrobił nam gorącą herbatę, a do tego zjedliśmy trochę mięsa. Mieliśmy dużo zapasów, więc o to nie musieliśmy się martwic. Gdy zjedliśmy, znów się położyłam. Sam siedział obok łóżka i patrzył przed siebie. Nie mogłam tak na niego patrzeć. Usiadłam na łóżku.

     - Sam, połóż się obok mnie - poprosiłam. Sam spojrzał na mnie i nic nie powiedział. Po kilku sekundach spoglądania mi w oczy, położył się na łóżku, ciągle na mnie patrząc. Jego oczy były takie... Hipnotyzujące. Patrzyłam w ten błękit, który wyglądał jak wody oceanu. Niesamowite.

     Dotknęłam jego policzka. Był lodowaty. Przestraszyłam się. Sam tylko się uśmiechnął i wziął mnie w ramiona. Przez kilka chwil było mi zimno, a potem oboje się rozgrzaliśmy. Czułam bicie jego serca. To był najlepszy środek usypiający. Po kilku minutach już spałam.

     Rano obudził mnie zapach ognia. Wystraszona, szybko podniosłam się z łóżka. Gdy zobaczyłam Sama rozpalającego ognisko, odetchnęłam z ulgą. Rozluźniłam mięśnie i podeszłam do Sama. Wyglądał lepiej niż wczoraj. Miał zaróżowione policzki, a usta miały ten sam delikatnie czerwony kolor.

     - Dobrze się czujesz? - spytał Sam, ciągle patrząc na ogień.

     - Tak, a ty? - zapytałam. Sam przytaknął. Gdy ogień już się rozpalił, Sam zaczął nad nim 'grillować' mięso. Pociekła mi ślinka, którą zaraz wytarłam. Zaburczało mi w brzuchu. Sam chyba to usłyszał, bo uśmiechnął się.

     Miałam wielki apetyt, ale wiedziałam, że nie mogę jeść szybko. Jadłam długo delektując się każdym kęsem. Kiedy wszystko zostało zjedzone, ubrałam się w najcieplejsze rzeczy jakie miałam. Mimo, że na dworze nie było wichury, padał śnieg. Sam złożył namiot i włożył go do plecaka. Potem spojrzał na mnie.

     - Gotowa? - spytał. Przytaknęłam i chwyciłam Sama za rękę.

     - Risso Gone - powiedziałam.

     Postanowiliśmy nie iść na wprost, prosto do pałacu. Szliśmy na około. Za kilka kilometrów powinniśmy dojść do pól uprawnych. Były one oddalone od 'Zapominajek' o trzydzieści kilometrów. Słyszałam, że pola są bardzo duże i pracuje na nim mnóstwo ludzi. Mam nadzieję, że zimą nikogo nie zmuszają do pracy.

     Patrzyłam na puste ulice. Zero roślin i zwierząt. Jak to wszystko mogło wyginąć? Czemu Amon dopuścił do tego, żeby ludzie nie mieli nawet takiej radości, jak patrzenie na rosnące kwiaty, czy drzewa? To straszne. Zimą rośliny powinny być schowane pod śniegiem i czekać na wiosnę. Jednak gdy odgarnęło się śnieg, spod niego wystawała tylko ziemia i zamarznięte już błoto.

     Pomnik króla Amona, mimo iż był oddalony o ponad pięćdziesiąt kilometrów, widniał na horyzoncie. Był bardzo wysoki. Pomnik miał górować nad krajem. Amon miał o sobie wysokie mniemanie.

     Po godzinie marszu, zaczęłam się zastanawiać. Ile jeszcze kilometrów mamy przejść? Sto, dwieście? Newamon może i było początkiem ruiny, ale na pewno nie było małe. Jak mieliśmy przejść aż tyle?

     - Sam? Jak daleko jest pałac? - spytałam. Sam wiedział o co mi chodzi. Miałam takie przeczucie, że też o tym myślał.

     - Nie mam pojęcia. To co przeszliśmy, to dopiero początek. - Nie miał zamiaru mnie pocieszać. Czułam się, jakby powiedział mi: 'Mamy przed sobą wiele kilometrów. Nie wiem czy damy radę'. To było bardzo wyczuwalne w jego głosie. Wiedziałam jednak, że nie mogę się poddać. Byłam zbyt zdeterminowana, żeby teraz się wycofać. Po za tym... Nie chciałam zawieść Sama. Tak, dokładnie. Nie chodziło, o udowodnienie sobie, jak wielką mocą dysponuję, czy o pokazanie prababci, że to co spaprała, było bardzo łatwe do wykonania. Nie. Tu chodziło o mojego Sama. Chciałam, żeby był ze mnie dumny. Chciałam, żeby mógł mi powiedzieć: "Jesteś najdzielniejszą kobietą na świecie".

     Wtedy zobaczyłam pola uprawne.

     Nikogo tam nie było, na szczęście. Gdy podeszliśmy bliżej zobaczyliśmy przerażający widok. Na śniegu było mnóstwo krwi. Sam zaczął odgarniać śnieg. Pod nim leżało ciało. Wszystkie wnętrzności były na zewnątrz. Myślałam, że zwymiotuję. To wyglądało... Okropnie, ohydnie i odrażająco. Nie mogłam na to patrzeć. Sam przykrył ciało śniegiem i narysował krzyż. Potem wstał.

     - Chodźmy stąd - powiedział. Przytaknęłam. Gdybym się odezwała, na pewno bym zwymiotowała. Dalej szliśmy w milczeniu. Mocno trzymałam Sama za rękę, żeby nie upaść. On odpowiadał na to, równie mocnym uściskiem. Gdy myślałam, że już się uspokoiłam, zobaczyłam coś gorszego niż to jedno ciało.

     Na śniegu leżało co najmniej dwadzieścia osób... Martwych.

     ________________________
 
     Proszę o opinie i komentarze ;)

     Dzięki za ponad 1000 wejść *0* Kocham was <3

4 komentarze:

  1. zarąbistee <3 mam nadzieję że niedługo pojawi się kolejny rozdział :D kocham czytać Twojego bloga <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny
    <3
    http://piatek-trzynasty.blogspot.com/ u mnie też będzie zaraz nowy rozdział :)
    PS sorki za reklamę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. i jeszcze jeden komentarz żebyś wstawiła swoje zdjęcie :) OBIECAŁAŚ :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Proooszę, daj kolejny rozdział w ciągu godziny przeczytałam całość i chce się więcej<3

    OdpowiedzUsuń