ROZDZIAŁ 24
Leżałam na łóżku i nie mogłam zmrużyć oka. W mojej głowie za dużo się działo, żeby zasnąć. Chciałam wymyślić jak wejść do zamku i zostać niezauważonym przez strażników. Podejrzewałam, że w związku z moim 'przybyciem', bynajmniej nie na herbatkę, przy zamku kręciło się znacznie więcej strażników. Mogłam użyć różdżki, ale szybko ktoś by się zorientował. W sumie mogłam rzucić zaklęcie niewidzialności, ale coś mi się zdaję, że Amon nie da się nabrać na tak żałosne sztuczki z pierwszego poziomu.
Musiałam go jakoś podejść, ale jak? Przecież się mnie spodziewał. Wiedział, że jestem już niedaleko. Może nawet wiedział gdzie teraz jestem. Ta myśl sprawiała, że dostawałam dreszczy. Myśl, że ktoś mnie obserwuje. Nieustannie.
- Cholera Avri, czemu jeszcze nie śpisz - wyrwał mnie z zamyślenia głos Sama. Smacznie chrapał już od godziny. Nie wiem co go obudziło. Może za głośno myślałam?
- Nie martw się o mnie. Jestem już duża.
- W takim razie o kogo mam się martwic? Moi rodzice nie żyją i to, zdaje mi się, już od pięciu lat. Tylko o ciebie mogę się teraz martwic, a że jestem tu gdzie jestem... Tym bardziej.
- Śpij - próbowałam go uciszyć, chociaż cieszyłam się, że mogę z nim porozmawiać albo przekomarzać się. Sam jednak nie dał się zwieść. Usiadł na łóżku. Dopiero teraz zauważyłam, że śpi bez koszulki. Cóż, ten widok na pewno nie poprawi mojej koncentracji. Raczej mnie rozbudzi.
- O czym tak myślisz? - spytał. Przez chwilę nie odpowiadałam. Może to i głupie, ale zapatrzyłam się na jego umięśniony tors. Pytanie brzmiało, gdzie go sobie wyrobił?
- Teraz? O tobie. - Nie do końca, dodałam w myślach. Sam spojrzał na mnie krzywo.
- Nie słódź. I przestań się gapić Avri! Też mam na co popatrzeć, ale nie ślinię się tak jak ty! - zgasił mnie. Zrobiłam oburzoną minę.
- Chyba mam prawo! Po za tym, wcale się nie ślinie panie "Myślałem o Konsekwencjach". - Droczyłam się z nim. Czy ja na prawdę się śliniłam? Nie, no skąd...
- Moglibyśmy zakończyć ten temat? - spytał. Czyżby się krępował? Przewróciłam oczami.
- Trzeba było się ubrać, w końcu mamy zimę - broniłam się.
- Nie jest mi zimno... Uhh... Avri, mów co cię trapi. - Próbował jak najszybciej zmienić temat. Widocznie gadanie o jego umięśnionym brzuchu zbytnio go nie interesuje. Boże, o czym ja w ogóle myślę?
- Zastanawiam się jak wejść do pałacu i pozostać niezauważonym - powiedziałam wprost. Wreszcie jakiś normalny temat. No prawie...
- Nie myślałaś po prostu, żeby użyć zaklęcia? Tego co dotychczas. Przecież działa bez zarzutu - odparł.
- Tak, to prawda, ale nie uważasz, że Amon jest zbyt doświadczony, żeby dać się nabrać na taką sztuczkę? Myślę, że tego się spodziewa - oznajmiłam. Gdy powiedziałam to na głos, miało to sens.
- Fakt. No to nie mam więcej pomysłów - przyznał. Spojrzałam na niego spode łba.
- To tyle? Dzięki za pomoc. Równie dobrze mogłeś się nie budzić - wycedziłam. Sam spojrzał na mnie. Wyglądał jakby czuł się dotknięty. Wiedziałam, że udawał.
- Wybacz, że mój słabo rozwinięty mózg nie dorównuje twojemu - palnął. Miałam ochotę się zaśmiać, ale to oznaczałoby, że Sam wygrał.
- Nareszcie się przyznałeś.
- Bardzo śmieszne! Chodź no tu - powiedział Sam i rzucił się na mnie.
- Gdzie z łapami! - krzyknęłam dławiąc się ze śmiechu. Sam zaczął mnie łaskotać. Nienawidziłam tego. Sam dobrze wiedział, gdzie mam największe łaskotki, a ja przeklinałam w duchu. Po kilkunastu sekundach tortur, przestał mnie dręczyć. Musiałam złapać oddech. Gdy ja dyszałam ciężko, Sam patrzył na mnie z góry i chyba nie miał zamiaru ze mnie zejść. Kiedy już w miarę mogłam oddychać, spojrzałam na Sama zdziwiona.
- Emm... Czy mógłbyś ze mnie zejść? - poprosiłam. Niecodzienna prośba, ale w tym wypadku konieczna. Sam jednak ani drgnął.
- Podaj jeden powód - odparł. Przewróciłam oczami. On zawsze wymyśla coś głupiego, choć miewa przebłyski geniuszu.
- Jeśli nie zejdziesz, zrzucę się z łóżka - zagroziłam. Nie byłam pewna czy spełnię groźbę, ponieważ: Sam był za silny, a po za tym... Widoki nie były najgorsze.
- Dawaj - zachęcił mnie Sam. Wtedy byłam zła. Chwilę kontrolowałam oddech i zebrałam siły. Sam mnie zlekceważył i patrzył na to co robię z przymrużeniem oka. Po chwili jednak nie było mu już do śmiechu. Z całej siły pchnęłam go na ziemię. Wyglądało na to, że trochę przesadziłam, bo Sam spadł na prawą rękę i się skrzywił. Oj tak... Przesadziłam.
Wstałam z łóżka i podeszłam do niego. Poprosiłam, żeby pokazał mi rękę, a wtedy on spojrzał na mnie rozbawiony i przewrócił mnie na ziemię. Świetnie, dałam się podejść.
- Do dwóch razy sztuka? - powiedział Sam, kiedy znów mnie przygniótł. Nie miałam już siły się z nim "bawić", choć zabawy nie było w tym w ogóle, za to irytacja rosła z każdą chwilą. Nawet widok tego nie poprawiał.
- Złaź ze mnie! - warknęłam. Nie miałam ochoty na droczenie się z nim.
- Powiedz dwa magiczne słowa. Wtedy zejdę - odparł. Przez chwilę patrzyłam na niego... Cóż... Jak na idiotę, ale zrozumiałam o co mu chodzi. Podparłam się na łokciach.
- Kocham cię, głupku - powiedziałam w końcu. Sam jednak skrzyżował ręce na piersi.
- Miały być dwa słowa - Sam zostawał przy swoim. Czułam, że płonę od środka. Tym razem jednak z wściekłości.
- Sam! - krzyknęłam.
- No już dobrze, dobrze - mruknął urażony i (nareszcie) ze mnie zszedł. Szybko wstałam z ziemi i poszłam w stronę łóżka. Gotowałam się w środku. Czułam jaka jestem czerwona, bo policzki, aż mnie paliły. Sam nie ruszał się z miejsca. Na jego twarzy widziałam wymalowane poczucie winy. I dobrze. Podszedł do mnie powolnym krokiem i położył się na swojej stronie łóżka.
- Jesteś zła? - spytał.
- Nie - skłamałam. Sam uśmiechnął się pod nosem.
- Bardzo?
- Tak! - odpowiedziałam. Może teraz sobie coś przemyśli. Chociaż... Chyba powoli mi przechodziło. Nie miałam czasu na gniew. Zwłaszcza na kogoś takiego jak Sam. Odwróciłam się do niego plecami, żeby nie zobaczył mojego uśmiechu. Zachichotałam (chyba po raz pierwszy w życiu) chowając głowę w poduszkę. Sam delikatnie pocałował moje odkryte ramie. Nie mogłam, nie zareagować. Gwałtownie odwróciłam głowę. Znalazłam się o milimetry od jego twarzy. Jego włosy muskały moje czoło, ale prawie tego nie czułam.
Patrzyłam w jego oczy, które mogły by zajrzeć w głąb mojej duszy. Widziałam, że Sam się uśmiecha. Wiedział, że nie mogę się oprzeć jego spojrzeniu, nawet gdybym starała się zwalczyć tę pokusę.
Ale i tym razem mi się nie udało. Po prostu musieliśmy się wtedy pocałować. Chciałam jednak, żeby to on wykonał pierwszy krok, choć trudno mi było się powstrzymać... Zrozumiałam, że on też się powstrzymuje. Było to coś w stylu sprawdzania, kto pierwszy zmięknie.
Wygrałam.
Sam rzucił się na moje usta, jakby to była jedyna okazja, żeby mnie pocałować. Od razu zamknęłam oczy i zaczęłam delektować się tym pocałunkiem. Nie rozumiem, czemu za każdym razem tak dziwiła mnie miękkość i delikatność jego ust. Dotyk jego warg, był niczym muśnięcie kwiatu. Ale mimo tej delikatności, Sam z każdą chwilą coraz mocniej na mnie napierał. Czułam to całą sobą. Wodziłam rękoma po jego torsie. Czyżby specjalnie spał bez koszulki? Po raz pierwszy tak dokładnie badałam jego ciało. Wyczuwałam najmniejszą nierówność. Sam nie zostawał w tyle. Ustami wodził w okolicach szyi, natomiast jego ręce szukały bardziej zakazanych terenów. Czułam się niebiańsko. Mój wewnętrzny płomień usunął wściekłość. Teraz byłam przepełniona innych uczuciem, dużo bardziej magicznym.
Sam niestety, lub stety, zaczął zwalniać nadane przeze mnie tempo. Skończył tę chwilę wracając ustami do moich ust. Potem jednak się odsunął. Teraz widziałam, że zrobił to niechętnie. Zauważyłam przymrużone oczy i spierzchnięte usta, wciąż niezaspokojone. Ale rozumiałam go. Dziś nie był w stanie, a ja nie miałam zamiaru mieć mu tego za złe.
Oboje zaczęliśmy wyrównywać oddech. Po czymś takim, zajęło nam to dobre kilka minut. Sam ogarnął się pierwszy. Odwrócił głowę w moją stronę.
- Czy zrobiłem coś, za co mam cię przeprosić? - spytał. Uśmiechnęłam się, choć nie wiem dlaczego.
- Tak i nie - odparłam. Sam zrozumiał o co mi chodzi.
- Avri ja...
- Rozumiem - przerwałam mu. - Na prawdę nie musisz się tłumaczyć. Mimo wszystko...Dziękuję
Właściwie nie byłam pewna za co dziękuję. Chyba... Tak. Dziękowałam za pocałunek. Nie obchodziło mnie, że się odsunął. Rozmawialiśmy już na ten temat. Padło w tej rozmowie słowo, przez które nie byłam w stanie się gniewać.
- Dobranoc - powiedział Sam i otulił się kołdrą. Sprytne... Zakrył brzuszek.
Brzuszek? Przecież nie jest w ciąży. Co? W jakiej ciąży? Przecież on jest mężczyzną. Nie wiem co się dzisiaj ze mną dzieje. Mam głupie myśli.
- Zgadzam się - odparł Sam. Zmarszczyłam brwi, ale po chwili zrozumiałam.
- Trzymaj się z dala od moich myśli - mruknęłam pół żartem, pół serio. Sam otworzył jedno oko.
- Wydaje ci się, że twoje myśli są... Dość dziwne? - spytał.
- Tak, bo mój umysł zajmuje twoja klatka piersiowa - odpowiedziałam i przy okazji zaśmiałam się przyjaźnie. Cóż... Jak ktoś kiedyś powiedział: "Im człowiek starszy, tym bardziej głupieje".
- I na prawdę to uważasz za dziwne? Przyznaję nie jest to dość... Normalne, ale skoro myślisz, że to jest głupie, to lepiej, żebyś nie wiedziała o czym myślę ja - powiedział Sam, odrobinę tajemniczo. Patrzyłam na niego zdziwiona.
- W takim razie o czym myślisz? - zapytałam, jednak nie doczekałam się odpowiedzi z jego ust.
" O tobie ", usłyszałam w głowie głos Petera.
" Co? ", zapytałam zdziwiona.
" On myśli tylko o tobie ", odpowiedział.
" Więc co w tym niepoprawnego albo dziwnego?", wciąż szukałam dziury w całym.
" Myśli o tym, jak cię chronić. Ciągle się o ciebie martwi, ale nie dopuszcza myśli, że mógłby cię stracić. Bardzo cię kocha." odparł i zniknął z mojej głowy.
Otworzyłam oczy ze zdumienia. To ci wiadomość, pomyślałam. Nie uważałam tego za dziwne. Bardziej... Słodkie. Może on myślał o mnie więcej niż ja o nim?
- Nie wykluczone - powiedział Sam i zaczął cicho chrapać.
_____________________________________
Rozdział jest śmieszny i dziwaczny, bo dziś jest premiera "American Hustle" i chciałam zrobić rozdział odbiegający od reszty. Ktoś był w kinie? Ja mam zamiar iść, bo jestem bardzo ciekawa filmu. Trzy Złote Globy nie chodzą piechotą, prawda?
No nic. Proszę o komentarze do tego i poprzednich rozdziałów. Miłego weekendu.
Jeden z fajniejszych rozdziałów :3
OdpowiedzUsuńSłodkie jest to, że to chłopak czyta w myślach, a nie (jak zazwyczaj w filmach i książkach) dziewczyna. Pisz dalej, jesteś niesamowita. Masz 5 na koniec z Polskiego, zgadłam? :3
Z niecierpliwością czekam na nowe rozdziały. Mam już nawet twój blog w pasku "ulubione" :)
PS. Jakbyś mogła to napisz w następnym rozdziale czy warto iść na American Hustle, bo się zastanawiam :P
Marta, Igrzyskomaniaczka <3
Bardzo ci dziękuję za poprawienie mi humoru. Nawet nie wiesz jak szeroko się teraz uśmiecham. A z polskiego mam 4, jak zwykle zresztą. Tylko w opowiadaniach czasem jestem mocna.
UsuńLubię poprawiać humor :3
UsuńNaprawdę jesteś zdolna i pisz koniecznie.
Dziwię się, że masz 4 z polskiego.
I ten rozdział jest jak na razie moim ulubionym :*
Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne rozdziały <3
Marta, Igrzyskomaniaczka
Najlepszy rozdział na świecie <3 Taki... "tętniący emocją" jak to powiedziała Fiona w Shreku 1 :) Czekam na kolejne ;)
OdpowiedzUsuńKOLEJNE REKLAMY:
http://piatek-trzynasty.blogspot.com/
http://kto-jest-wrogiem.blogspot.com/
Cześć! Nominuję Twojego bloga do Liebster Blog Award! Więcej informacji znajdziesz tu:http://dziewczyna-produkt.blogspot.com/p/wasnie-zostaam-nominowana-do-lba-taka.html
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! Dziękuję po stokroć!!!! Jestem najszczęśliwszą kobietą na tej półkuli!!! <3
Usuń